"Granat poproszę!"
Olga Rudnicka
Wydawnictwo: PRÓSZYŃSKI I S-KA
Liczba stron: 288
Ocena: 5/6
"Siedząca przy oknie kobieta zastanawiała się, jak to
się dzieje, że jedyną częścią ciała człowieka, która z wiekiem się nie zużywa,
jest dupa. I nie, nie miała na myśli nic zdrożnego. Zdaniem Emilii Przecinek,
lat trzydzieści dziewięć, wzrostu sto pięćdziesiąt sześć i pół centymetra, człowiek
średnio raz w tygodniu dostaje od życia kopniaka w dupę i nadal na niej siedzi."
Emilia Przecinek jest znaną pisarką powieści romantycznych.
Jej życie niestety ani trochę nie przypomina tego opisanego w książkach dla
kobiet. Właśnie dowiedziała się, że mąż od jakiegoś czasu zamiast w delegacje,
jeździł do kochanki, dla której postanowił porzucić żonę. Zostaje ona sama z
dwójką dzieci, a także kredytem hipotetycznym, jakiego nie jest w stanie sama opłacić.
Jakby tego było mało, teściowa i mamusia, pragną za wszelką
cenę pomóc, a biorąc pod uwagę, że obie panie się nie cierpią, wynika z
tego niezłe zamieszanie. Krótko mówiąc, życie Emilii wywraca się do góry
nogami. Cała rodzina wraz z agentką starają się jej pomóc stanąć na nogi,
jednak gdy okazuje się, że kochanka męża została znaleziona martwa, sprawa
komplikuje się już totalnie.
Czy pisarka poradzi sobie w nowej, pokręconej sytuacji?
Czy romans małżonka nie utrudni jej dokończenia miłosnej, optymistycznej powieści?
Już od pierwszych stron wiedziałam, że lektura bardzo mi się
spodoba. To moje kolejne spotkanie z twórczością Olgi Rudnickiej i wygląda na to,
że jej książki mogę kupować w ciemno. Genialnie łączy kryminał z komedią, a
główną rolę odgrywają tu nie tylko intrygi, ale także komizm słowny oraz
sytuacyjny, więc dosłownie pożerałam strony, zaśmiewając się przy tym do łez. Coś
fantastycznego!
Historia napisana jest lekkim i bardzo przyjemnym językiem
co sprawia, że po prostu chłonęłam kolejne słowa. Znajdziemy mnóstwo
przezabawnych, niezwykle dynamicznych dialogów, przepełnionych sarkazmem i
ciętymi ripostami, które powodują niekontrolowane wybuchy śmiechu.
Spotkamy tu także doskonale wykreowane postacie z krwi i
kości, które mają całą gamę wad i zalet, na dodatek co róż zaliczają różne
wpadki. Nie da się ich nie pokochać, momentalnie stają się bliscy i pragniemy
dla nich jak najlepiej.
Przezabawne jest to, jak Emilia bardzo utożsamia się z bohaterkami swoich romansów. W wymyślonym świecie zatraca się na tyle, że
często gubi dni tygodnia, a w trudnych momentach stara się inspirować
zachowaniem i charakterem wykreowanych postaci. Wielokrotnie mając dylemat
zastanawiała się, jak postąpiłaby w takiej sytuacji stworzona przez nią Filomena.
"Nieszczęśliwa wdowa o jakimś dziwnym imieniu,
wymyślona przez matkę, pogrążyła się w depresji tak głębokiej, że jej
kreatorka, czyli prywatna matka Kropki, przez tydzień krążyła po mieszkaniu ze
spuchniętymi oczami, czerwonym nosem i paczkami chusteczek higienicznych w
kieszeniach szlafroka, którego nie zdejmowała od rana do wieczora. Jeśli to
kolejna kobieca postać, jakaś nieszczęśnica porzucona przez męża i z tęsknoty
nadużywająca alkoholu, to czeka ich ciężki okres."
Bardzo ważną rolę odgrywają również babcie, które są po
prostu boskie. Ich teksty doprowadzają do łez ze śmiechu. Z niczym się nie
czają i po prostu rozbrajają swoją bezpośredniością i ciekawością. Trochę
jednak współczuję pisarce, bo ja bym sobie chyba nie poradziła i nie wytrzymała
z tymi kobietami.
Niezwykle spodobało mi się, iż rodzina jest niesamowicie zżyta,
dzieci także wspierają mamę, interesują się rodzinnymi sprawami.
Należy również wspomnieć o przezwiskach nastolatków. W tym przecież też nie brakuje komizmu, bo kto nazywa pociechy Kropkiem i Kropeczką Przecinek.
Każdy zauważy, że książka jest trochę feministyczna, nie
pozostawia suchej nitki na mężczyznach. Tu kobiety są mądre, silne, a facet
zostaje ukazany jako ktoś głupi, który wszystko psuje i nie jest zdolny do niczego
wartościowego, krótko mówiąc jest bezużyteczny. Myślę jednak, że ten aspekt
trzeba potraktować z przymrużeniem oka.
Historia jest niezwykle lekka, nie wywołuje jakiś głębokich
przemyśleń, to po prostu rozrywka sama w sobie i tego właśnie oczekiwałam.
Autorka z naprawdę smutnego tematu, jakim jest zdrada męża i brak pieniędzy na
utrzymanie, zrobiła genialną komedię, udowadniając w ten sposób, iż do
wszystkiego można podejść z dystansem.
"Granat poproszę!" to genialna, wybuchowa, pełna zwrotów akcji
i barwnych postaci, przezabawna powieść z wątkiem kryminalnym, która wręcz pochłania.
Czyta się ją nie raz aż za szybko.
Podsumowując, jestem nią zachwycona. Totalnie zatraciłam
się w tej historii, nic innego się nie
liczyło. Jest idealna na poprawę nastroju i oderwanie się od codziennych
problemów. Nie da się ukryć, iż jest to chyba bardziej komedia niż kryminał,
ale naprawdę porywa i wciąga. Czytanie jej to niewątpliwie fantastyczna
rozrywka i relaks. Polecam każdemu! Jeśli macie ochotę na dużą dawkę świetnego
humoru, będziecie zauroczeni jak ja! Niekontrolowane wybuchu śmiechu
gwarantowane!
Książkę zgłaszam do wyzwania #czytambopolskie