"Szczęście dla zuchwałych"
Petra Hülsmann
INITIUM
Liczba stron: 512
Ocena: 5+/6
Stoisz po szyję w wodzie? Głowa do góry! Imprezy, wolność,
beztroska − dla Marie nie ma nic ważniejszego. Wszystko zmienia się, kiedy jej
siostra Christine zapada na ciężką chorobę i prosi, by na czas terapii
zaopiekować się jej dziećmi. Jakby tego było mało, Marie ma przejąć jej posadę w
rodzinnej stoczni jachtowej. Zupełnie nie ma ochoty na nowe wyzwanie, a tym
bardziej na nowego szefa, sztywnego nudziarza o imieniu Daniel. Podczas gdy
jedna katastrofa goni drugą, a życie staje się chaosem, Marie powoli zaczyna
pojmować, że są na świecie rzeczy, o które warto walczyć. I że pewne sytuacje –
na przykład nowa miłość − dopadają człowieka wtedy, gdy się tego najmniej
spodziewa.
Są takie pozycje, które potrząsają czytelnikiem nadzwyczaj
silnie, nakazują mu się zatrzymać i spojrzeć na życie z zupełnie innej
perspektywy. Nie oszukujmy się, czasem mamy zbyt dobrze, a i tak nie doceniamy
swej egzystencji, traktując zwykłe błahostki niczym monstrualne katastrofy.
Potrzebujemy wtedy terapii silnymi emocjami, by dostrzec, co tak naprawdę ma
wartość i gdzie popełniamy błędy. Właśnie w tak szokującą i poruszającą podróż
zabiera swych czytelników Petra Hülsmann, podczas której zostaną oni
wielokrotnie przytłoczeni, emocjonalnie zmiażdżeni, po to, by nauczyć się
czerpać siłę i nadzieję pełnymi garściami, by docenić piękno życia i podjąć
walkę z wszelkimi przeszkodami.
"Jak słońce mogło świecić, niebo być tak błękitne? Dla ludzi tam, w dole, życie toczyło się dalej, jakby nic się nie stało. Ale moje życie stanęło na głowie w ciągu niecałych dwudziestu czterech godzin. Nie mówiąc o życiu Christine. Moja siostra miała raka, wolałam nawet sobie nie wyobrażać, czego będzie doświadczała przez najbliższe tygodnie."
Historia Marie jest niczym samo życie, słodko-gorzka,
nieobliczalna, pełna humoru, refleksji oraz wzruszeń. Czytelnik z zapartym
tchem śledzi dojrzewanie głównej bohaterki, która choć początkowo może i nie
zdążyła wzbudzić zbyt wielu pozytywnych uczuć, z każdą kolejną stroną staje się bliższa
poruszonemu sercu. Razem z Marie przeszłam fazę buntu, szoku, a następnie
pomału wgłębiałam się w całą sytuację, czując się niemal jak członek tej
wspaniałej, walczącej z niesprawiedliwym przeznaczeniem rodziny. Los naszej bohaterki
przypomina nam, że w ciągu kliku chwil wszystko może się zmienić i
dotychczasowe priorytety stają się bezwartościowe, zwłaszcza, gdy do głosu
dochodzi ulotność życia, która otwiera oczy na najistotniejsze kwestie, o
jakich tak często zapominamy podążając ślepo za złudnym szczęściem.
Pióro pisarki jest lekkie, ale zarazem wyjątkowo
ekspresyjne, dzięki czemu powieść angażuje bardzo mocno. Jest to również wpływ
autentycznego przekazu historii, jaki nadaje całości mocy i emocjonalności.
Urzekło mnie nakreślenie sytuacji w naprawdę przemawiający sposób, bez zbędnego
koloryzowania. Nagła choroba czy przejęcie obcych obowiązków, całkowita zmiana
trybu życia nie są czymś łatwym, nie sposób się z tym pogodzić z dnia na dzień,
zmiany wymagają czasu, a akceptacja pewnych zdarzeń po prostu nie jest
możliwa. Ta chwytająca za serce opowieść
uzmysławia jednak, jak wiele zależy od naszego podejścia, przypomina, że o
szczęście należy walczyć ze wszystkich sił i nigdy nie można się poddawać w tak
ważnej bitwie, jakim jest całe nasze życie.
"Nie mogłam sobie pozwolić na strach. Tak samo jak Christine. Musiałam być silna, wesoła i pełna optymizmu. Zawsze i wszędzie. Byłam to winna jej i dzieciom."
Nakreślone postacie są nietuzinkowe, interesujące,
wielowarstwowe, jak najbardziej prawdziwe, dzięki czemu czytelnik
podchodzi do poznawanej opowieści
jeszcze bardziej emocjonalnie. To ludzie tacy jak my, posiadający zarówno
mnóstwo zalet, jak i wad, pragnący szczęścia, popełniający błędy, niegodzący
się z kolejnymi przeszkodami losu. Ich życie w pewnym momencie zaczęło
przypominać prawdziwy rollercoaster, a czytelnicy, którzy dostąpili zaszczytu
śledzenia go na własne oczy, zaznają zarówno terapii wstrząsowej, jak i
ukojenia oraz solidnej porcji motywacji, tak bardzo potrzebnej w zwykłych,
codziennych ludzkich walkach.
"Facet przebiegł bez głowy dwanaście metrów, żeby uratować swoją załogę. Chyba wszyscy możemy brać z niego przykład. I właśnie dlatego zabrałam tam dzieci. Chciałam im pokazać, że można osiągnąć wszystko, jeśli trzeba. Bo wszyscy troje w pewien sposób musimy przebiec teraz dwanaście metrów bez głowy."
"Szczęście dla zuchwałych" jest piękną,
poruszającą, niesłychanie mądrą historią, obok której nikt nie będzie w stanie
przejść obojętnie. Niezwykle angażująca, refleksyjna, motywująca i
skłaniająca do zmian opowieść, która już na zawsze pozostaje w czytelniczym,
wzruszonym do granic, ale i napełnionym nadzieją sercu. Jeśli kochacie
przemawiające, słodko-gorzkie, sugestywnie napisane powieści, które niczym
prawdziwe życie, stanowią mieszankę bólu, radości, poruszeń, lecz także humoru
i radości, najnowsza książka Petry Hülsmann z pewnością was zachwyci. Polecam
gorąco!
Bardzo życiowa powieść pokazująca, jak ulotne jest nasze życie, jak zmieniają się priorytety w obliczu choroby...warto mieć w swojej biblioteczce ten egzemplarz ❗
OdpowiedzUsuńWydaje się całkiem ciekawa :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach na dalszą przyszłość czytelniczą. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie historie. Recenzja super.
OdpowiedzUsuń