"Worek kości" Stephen King



"Worek kości"
Stephen King
Wydawnictwo: ALBATROS
Liczba stron: 608
Ocena: 6/6




Mike Noonan jest sławnym pisarzem. Pewnego upalnego dnia niespodziewanie umiera jego żona. Okazuje się, iż kobieta nie była do końca szczera, skrywała wiele tajemnic. Jednym z sekretów jest ciąża, o którą starali się od bardzo dawna. Tak więc jednego dnia mężczyzna stracił zarówno ukochaną żonę, jak i nienarodzoną, upragnioną córkę. Nie potrafi pogodzić się z tak wielką tragedią, popada w niemoc twórczą. Cztery lata po strasznym wypadku nadal nie jest w stanie napisać dobrej książki, na co jego współpracownicy coraz bardziej naciskają. Stare zakopane dzieła, odłożone na czarną godzinę, przestają wystarczać, tak więc, by przełamać niemoc artystyczną, postanawia wyjechać w spokojniejsze miejsce. Ląduje w domku letniskowym, w którym dawniej spędził ze swoją żoną wspaniałe chwile. Liczy, że uda mu się tu wyciszyć i odnaleźć wenę, pasję. Niestety, jego plany nie mają zamiaru się spełnić. Już od początku wizyty wplątuje się w konflikt rodzinny, staje po stronie matki, której teść pragnie odebrać córkę. Wkrótce okazuje się również, iż w samym domku dzieją się niepokojące rzeczy. To, co początkowo zdawać by się mogło złudzeniem, okazuje się najgorszym koszmarem.

Jakie mroczne sekrety skrywają mieszkańcy miasteczka? 

I co tak naprawdę dzieje się w domku nad jeziorem?

Co Jo skrywała przed mężem i czy jej śmierć nie jest powiązana z ukrywanymi wyjazdami do "Śmiechu Sary"?

"Nocą myśli mają tę nieprzyjemną cechę, że rozluźniają obrożę i uciekają na wolność. A jeśli większość dorosłego życia spędziłeś, tworząc fikcję, to jestem pewien, że twoje luźne obroże są luźniejsze od innych, a psy tym bardziej niechętnie je noszą."

Książkę poznałam już jakiś czas temu, ale dopiero ostatnio zdecydowałam się ją zrecenzować. Jest dość obszerna, więc doczytywałam ją pomiędzy egzemplarzami recenzenckimi, ale nadal nie wiem, czy jestem w stanie ubrać w odpowiednie słowa, jak wielkie wrażenie na mnie wywarła.

Już na początku przyznam, że jestem osobą o bujnej wyobraźni, więc trochę się obawiałam, ale jak to zwykle przebiegają moje przygody z dziełami Kinga, przepadłam na amen i nie byłam w stanie się oderwać. Może jednak lubię się trochę bać, skoro mimo przerażenia, za każdym razem powracałam do lektury i z wypiekami na twarzy śledziłam losy bohaterów, nie mogąc doczekać się odsłonienia kolejnych kart w tej niezwykłej rozgrywce.

Stephen King jak zawsze po mistrzowsku buduje napięcie, stopniowo nakręca atmosferę, by w końcu wybuchnąć i powalić czytelnika na kolana oraz pozostawić go w totalnym oszołomieniu i niedowierzaniu. Nie zabrakło tu również elementów zaskoczenia. Pełna obawy kroczyłam po kolejnych stronach, nie wiedząc czego mogę się spodziewać. To książka, która przeraża, ale i zarazem wzrusza oraz fascynuje do granic.

"Było tu chłodno, znacznie chłodniej niż w domu, przy wejściu. I nie byłem tu sam, dobrze o tym wiedziałem. Bałem się, skłamałbym twierdząc, że nie... ale strach nie wykluczał frustracji. Miałem towarzystwo."

Język autora jak zawsze jest niesamowicie przystępny, z zapałem chłonęłam każde słowo. Genialnie, niesłychanie sugestywnie opisuje on emocje towarzyszące bohaterom, a te wpływają równie mocno na czytającego książkę. Nie sposób opisać, jak ukazane zjawiska potężnie oddziaływują na wyobraźnię. To zdecydowanie lektura, jaką przeżywa się wszelkimi zmysłami, tym bardziej, że niemal od początku wyczuwamy obecność istot pozaziemskich. 

Historia mrozi krew w żyłach, podnosi adrenalinę, ale choćbyś pragnął, nie jesteś w stanie od niej się oderwać. Po prostu musisz się dowiedzieć, co będzie dalej. Świetny, mroczny, pełen grozy klimat  udziela się już od pierwszych stron i nie daje wytchnienia do samego finału.

Bardzo spodobał mi się także wątek romantyczny. Jest on genialnie wpleciony, ale nie dominuje. Trzeba jednak przyznać, iż King doskonale, namacalnie przedstawił potęgę miłości. Byłam totalnie zachwycona, że Noonan tak mocno kochał swoją zmarłą żonę i mimo iż nawet miał dowody, że nie była z nim do końca szczera, był usilnie przekonany, iż miała widocznie ku temu słuszny powód.

Warto wspomnieć, iż wszystkie postacie stworzone przez autora są niezwykle barwne i ciekawe. Nie sposób się nie wczuć w ich rozterki i nie przeżywać ich kłopotów.  Całym sercem kibicowałam Michaelowi, Mattie i jej córeczce,  życzyłam dla nich jak najlepiej. Mimo że fabuła jest nieobliczalna i nawet nie miałam pewności, czy te postacie przeżyją, chciałam wierzyć, że uczucie tu rozkwitające ma szansę przezwyciężyć wszelkie zło.

Świetnie opisana została atmosfera małego miasteczka, gdzie wszyscy się znają, chronią swoich tajemnic i interesów. Panuje tu również ściśle ustalona hierarchia, jest to hermetycznie zamknięta społeczność , gdzie nie lubią, gdy w ich sprawy wtrąca się ktoś obcy.
Historia pokazuje też, jaką władzę mają pieniądze i uznanie. Samotna kobieta z dzieckiem ma niewielkie szanse przy szanowanym, bogatym obywatelu, którego wszyscy się boją.

"Worek kości" jest genialną, mrożącą krew w żyłach, ale i poruszającą powieścią, która całkowicie pochłania czytelnika. Nie ma szans, by mroczny, pełen niepokoju klimat nie zawładną waszym umysłem. To przerażająca książka o niebezpiecznych sekretach, ludzkich tragediach, a także o równoległej rzeczywistości, w której istnieją zarówno dobre, pomocne dusze, jak i te rządne zemsty.

Co ważne, to nie tylko horror, ale również totalny emocjonalny rollercoaster i moim zdaniem właśnie w tym tkwi geniusz tej historii. Jestem pewna, iż na bardzo długo zostanie w mojej pamięci. Wiem także, że za kilka lat z pewnością do niej powrócę!
Gwarantuję wam też, iż po tej lekturze zupełnie inaczej spojrzycie na zawieszone na lodówce magnesy z literkami. Już na zawsze będą odbierane jako tunel między alternatywnymi światami.

Z całego serca polecam wam tę fascynującą, naprawdę mocną  książkę!



21 komentarzy:

  1. Cóż napisać. Autor taki jak King, potrafi nawet z takiej sztampowej fabuły wycisnąć coś ciekawego oraz dać kilka oryginalnych aspektów. Bo nie oszukujmy się, sławny pisarz który popadł w niemoc twórczą i wyjeżdża do miasteczka gdzieś w daleko które ma w sobie mroczny sekret. Miasteczko Salem, jest tylko jednym przykładem z wielu. Szczerze to akurat "Worka kości" nie czytałem ale kiedyś na pewno to uczynię.

    Pozdrawiam
    https://ksiazki-czytamy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem dobry kawałek prozy Kinga, choć nie zaliczyłabym go do najlepszych powieści, które wyszły spod pióra tego autora. Jednak fanom horrorów i wszelakiej literatury grozy polecam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałbym w tym roku poznać twórczość autora. Mam nadzieję, że mi się uda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię Kinga, a to, jak pisze, potrafi zmiażdżyć. Chociaż, z drugiej strony, często przynudza i niepotrzebnie przedłuża fabułę, co nie zmienia faktu, że to prawdziwy mistrz gatunku ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Stephen King to mistrz nad mistrzami :) Uwielbiam jego literackie pomysły.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kto jak kto, ale King swietnie opisuje te male, hermetyczne spolecznosci. Niewielu autorow tak potrafi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak na osobę która dopiero z autorem się zapoznaje, nie czuje się na siłach by ją póki co przeczytać, ale nie mówię nie w przyszłości :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Z recenzją trafiłaś idealnie, kocham Stephena Kinga, tę książkę przeczytałam już dawno temu, ale właśnie to chyba najwyższy czas aby przeczytać ją ponownie, mało co pamiętam... Super recenzja, dzięki.

    Zapraszam do mnie na :
    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Próbuje przekonać się do Kinga, ale jakoś mi nie wychodzi :-(

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wszystkie jego powieści mi się podobają, ale ta wydaje się ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  11. Coraz bardziej przekonuje się do twórczości tego autora i mam w planach poznać go jeszcze bardziej dlatego i ta książka trafi na moją listę. Muszę przyznać, że zachęciłaś mnie do niej jeszcze bardziej;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Niedługo spróbuję się ponownie zaprzyjaźnić z Kingiem ;) raz nam nie wyszło...

    OdpowiedzUsuń
  13. Książka na pewno wciąga. Lubię Kinga i pewnie i po to dzieło sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Niby POWINNAM przeczytać jego książki ale ZAWSZE znajdzie się coś innego ważniejszego albo po prostu INNEGO.. może ja podświadomie omijam Kinga? ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja Kinga traktuję trochę po macoszemu. ;)
    Może się skuszę na tę książkę przy kolejnych urodzinach autora. Choć w sumie cała "Wieża..." do zrobienia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedyś nadejdzie taki dzień, że w końcu przeczytam jakąś książke Kinga i wyrobie sobie własne zdanie na temat autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. King to zdecydowanie nie moja bajka. :/

    Pozdrawiam,
    Luna Fisher

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć :)
    Z dorobku Kinga przeczytałam mniej niż dziesięć książek, ale to nie znaczy, że nie chciałabym więcej. Po Twojej recenzji widzę, że "Worek kości" wpasowuje się w moje gusta, a muszę przyznać, że ostatnio mam ochotę na jakąś porządnie mroczną i makabryczną lekturę. Wpisuję do siebie na listę.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Uff dobrze, że nie mam magnesów na lodówce bo brzmiało to przerażająco ;)
    Muszę dać szansę Kingowi, może Worek Kości będzie dobrym wyborem:)
    Book Beast Blog

    OdpowiedzUsuń
  20. King mi zawsze długo idzie, dlatego jestem trochę zniechęcona, choć nie mówię mu nie :)

    Pozdrawiam ciepło,
    Sara z Pełna kulturka

    OdpowiedzUsuń
  21. Ohh! Z Kingiem to ja się nie polubiłam. Nie wiem czy szybko to się zmieni.

    OdpowiedzUsuń

"Opowiem ci, mamo, co robią psotne stwory" Ewa Podleś

"Opowiem ci, mamo, co robią psotne stwory" Ewa Podleś NASZA KSIĘGARNIA "Opowiem ci, mamo" to pięknie zilustrowana se...