"Małe wielkie sekrety"
Magdalena Majcher
PASCAL
Otwórz drzwi kolejnego luksusowego domu! Osiedle Pogodne –
poznaj nowe tajemnice mieszkańców.
Monika z dystansu obserwuje afery i skandale, które
wstrząsają życiem osiedla. Nie ma czasu roztrząsać cudzych problemów, bo
opiekuje się niepełnosprawną córką, pracuje zawodowo, a na dodatek prowadzi
fundację.
Kiedy pewnego dnia Monika znika bez śladu, jej partner
Marcin szaleje z niepokoju. Postanawia na własną rękę odnaleźć ukochaną. Trafia
na pewien trop, prowadzący do przeszłości Moniki. Z przerażeniem odkrywa, że
kobieta, którą uważał za wierną partnerkę i kochającą matkę, jest kimś zupełnie
innym.
Dlaczego Monika zniknęła?
Czy każda kobieta ma instynkt macierzyński i jest stworzona do bycia matką?
Magdalena Majcher to zdecydowanie autorka, po książki której mogę sięgać w ciemno. Nie znam drugiego tak doskonałego połączenia przyjemnego, wyjątkowo ekspresyjnego pióra i umiejętności przekazywania przeszywającej, często trudnej, bolesnej tematyki pod postacią subtelnej opowieści. "Małe wielkie sekrety" jest właśnie taką początkowo niepozorną, słodko-gorzką historią, w której mroczne sekrety i szokujące uczynki odkrywane są stopniowo, po to, by po chwili dosłownie zmiażdżyć serce czytelnika. Jak wiele mroku może skrywać się w sercu zdawać by się mogło silnej, cierpliwej, kochającej matki? I czy zwykły podglądacz, naoczny świadek, jakim się stajemy w czasie lektury, w ogóle ma prawo oceniać jej postępowanie czy emocje?
Autorka już na wstępie skutecznie przypomina, iż trudna tematyka nie jest jej obca. Główni bohaterowie to rodzice niepełnosprawnej dziewczynki. Co gorsza, dziecko urodziło się zdrowe, a okrutna choroba i dalsze bolesne konsekwencje pojawiły się dopiero po pewnym czasie. I choć Zosia jest już duża i radzi sobie naprawdę dobrze, to jednak jej historia silnie potrząsa, zwłaszcza każdą matką, nakazuje się zatrzymać i docenić skarb, jakim jest zdrowie dziecka. Dość szybko jednak wychodzi na jaw, iż niepełnosprawność dziewczynki to dopiero wierzchołek góry lodowej. Pisarka nie zamierza nas oszczędzić i przygotowała bolesną niespodziankę, po której naprawdę nie sposób się otrząsnąć. Jestem przekonana, że ta historia pozostanie w moim sercu już na zawsze, tak samo jak obezwładniające, skrajne emocje, jakie we mnie wywołała. I choć rodzicielstwo nie jest usłane różami, nigdy nie będę w stanie nawet w połowie wyobrazić sobie tego, co czuła główna bohaterka.
Nakreślone postacie są prawdziwe, przemawiające, to ludzie z krwi i kości, jakich spotykamy codziennie. Jak każdy, mają marzenia, nadzieje, plany, choć ze względu na przystosowanie życia do choroby córki, ich codzienność czy problemy wielce się różnią od egzystencji rodziców zdrowych dzieci. Niemniej jednak, najważniejszą wartością jest córka, jej zdrowie, komfort i szczęście. Co jednak, jeśli troska, siła i wytrwałość to tylko gra pozorów, maska, jaka w końcu musi opaść, po to, by brutalnie obnażyć prawdziwe oblicze? Oblicze, jakie zmieni dosłownie wszystko...
Jak już wspominałam, pisarka włada wyjątkowo przyjemnym, sugestywnym piórem, dlatego historię pochłania się w zawrotnym tempie, z wypiekami na twarzy. "Małe wielkie sekrety" to emocjonalny rollercoaster, po jakim wyjątkowo ciężko się otrząsnąć. Magdalena Majcher zszokuje was do granic, rozgniecie wasze serce w drobny pył, z którego już nigdy nie powróci do stanu pierwotnego. To przeszywająca historia, jaką zarazem pokochacie, jak i znienawidzicie całym sobą. Gwarantuję, że nikt nie pozostanie jej obojętny, skruszy nawet skamieniałe serca. I choć co jakiś czas pojawiają się przebłyski nadziei na happy end, dość szybko okazują się one jedynie manipulacją utalentowanej autorki. Nasuwa się tylko jeszcze taka niepokojąca myśl, jak wiele podobnych przypadków ma miejsce w prawdziwej, otaczającej nas rzeczywistości...
"Małe wielkie sekrety" to bolesna, niesamowicie poruszająca, wciągająca, wręcz szokująca opowieść z przeszywającą tragedią w tle. Ta emocjonalna bomba urzeka swą prawdziwością i skłania do wielu głębokich refleksji. Dawno żadna lektura nie wywołała we mnie tak wielu, skrajnych, obezwładniających uczuć. Począwszy od niedowierzania i współczucia, poprzez rozdzierający strach i otumaniający gniew, zaczepiając o niezrozumienie, aż do przeszywającego smutku, prowadzącego do potoku gorzkich łez. Ta życiowa powieść pozostawi po sobie ślad w moich sercu już na zawsze. Fani emocjonalnych tortur z pewności będą totalnie zachwyceni. Polecam gorąco!
Na pewno sięgnę po ten cykl.
OdpowiedzUsuńKsiążka dla osób, o naprawdę mocnych nerwach :) Po recenzji, wiem, że to świetna powieść, tylko na razie, na aż tak mocne książkowe tortury emocjonalne, nie piszę się. Bardzo dziękuję za recenzję :) B.B
OdpowiedzUsuńInne książki z tej serii mnie tak nie ciekawią, ale ta to co innego.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk