Strony

"Milion nowych chwil" Katherine Center [RECENZJA PRZEDPREMIEROWA!]




"Milion nowych chwil"
Katherine Center
MUZA 
Liczba stron: 416
Ocena: 6/6




Margaret Jacobsen ma przed sobą świetlaną przyszłość: narzeczonego, którego uwielbia, wymarzoną pracę i obietnicę doskonałego życia tuż za rogiem. Nagle wszystko, na co tak ciężko pracowała, obraca się wniwecz. Trafia do szpitala, gdzie zmuszona jest stawić czoła świadomości, że nic już nie będzie takie, jak wcześniej. Odnalezienie się w nowej sytuacji jest trudne, a sprawy nie ułatwią skrywane przez lata rodzinne sekrety…

Życie jest wielką niewiadomą, która swą nieobliczalnością potrafi nieraz silnie przerazić. Jedna niefortunna chwila może odebrać wszystko, diametralnie zmienić niemal pewną przyszłość, potrząsnąć całym światem, by pozostawić w oszołomieniu i bezradności. Właśnie w takiej sytuacji znalazła się Margaret, dla której dzień, początkowo uznany za najpiękniejszy, okazał się daleko sięgającą katastrofą, końcem wszystkiego. Czy każdy koniec oznacza początek czegoś nowego? Czy można być szczęśliwym, po tym, gdy cały świat roztrzaska się na drobne kawałki? Co ma w ludzkim życiu największą wartość? Czy dostrzegamy i doceniamy, jak wiele mamy?



Ta książka to istna bomba emocjonalna, jaka przeszywa na wskroś. Nakreślona przejmująca historia potrząsa czytelnikiem, nakazuje mu się zatrzymać i docenić, jakim jest szczęściarzem, wielokrotnie go zawstydza, lecz również motywuje. Obok lektury o tak potężny ładunku emocjonalnym nikt nie będzie w stanie przejść obojętnie, tym bardziej, że książka wyróżnia się autentycznym przekazem. Mamy świadomość, że takie historie dzieją się tuż obok nas, w momencie, gdy my użalamy się nad swoimi drobnymi niedoskonałościami czy brakami, gdzieś za ścianą ktoś walczy o życie lub sprawność własnego ciała i wykazuje się większą siłą i determinacją, niż zdrowy, spełniony człowiek. Czy trzeba stracić prawie wszystko, by docenić cudowność i piękno życia? Czy konieczny jest wypadek, by cenić i szanować sprawność własnego ciała? Dlaczego zwykłym ludziom tak ciężko odnaleźć szczęście, jakie przecież jest na wyciągnięcie ręki, obecne w każdej chwili?


„Nigdy nie będę chodzić. Co to w ogóle znaczy? Skąd oni wiedzą? Dlaczego wydają się tego tacy pewni? Kim są, by snuć prognozy na temat reszty mojego życia? Czy ciało ludzkie nie jest pełne tajemnic i cudów? Jak mogli powiedzieć mi coś takiego, a potem zostawić, bym z tym żyła?”


Katherine Center naszkicowała wartościową, piękną, uwrażliwiającą, lecz też wyjątkowo motywującą powieść, którą moim zdaniem powinien przeczytać każdy. Pisarka wyróżnia się lekkim, przyjemnym , ale i ekspresyjnym piórem, dzięki czemu poznawana historia trafia wprost do serca i porusza najgłębsze zakamarki duszy. Czytelnik momentalnie utożsamia się z główną bohaterką, cierpi razem z nią, odczuwa szok na wieść o niepełnosprawności, kibicuje jej całym sercem i wierzy, że jest jeszcze szansa na szczęśliwy finał. Wielokrotnie pojawia się podziw dla jej postawy i woli walki, nie sposób również nie zastanowić się nad własnym, nieodpowiednim zachowaniem w o wiele mniej dramatycznych sytuacjach, co często wywołuje wstyd i zażenowanie.


„S p a r a l i ż o w a n a. Nie mogłam tego pojąć. Jak będę prowadzić samochód? Robić zakupy? Wychodzić na miasto z przyjaciółmi? Pracować? Pełnić funkcję szefowej? W moim mózgu doszło do zwarcia. Czułam, jak iskrzy i dymi.”


Kreacje bohaterów zostały nakreślone z wyjątkową wnikliwością, autorka w precyzyjny sposób przedstawiła kolejne etapy przyswajania informacji o konsekwencji wypadku, a także wywołane przez to emocje poszczególnych postaci. Dość szybko widać, że dla każdego zupełnie inne rzeczy mają największą wartość, co wstrząsa, niekiedy wręcz napawa szczerą niechęcią. Jak łatwo się domyślić, owa dramatyczna sytuacja prędko zweryfikuje prawdziwych przyjaciół, pokaże, komu naprawdę zależy, lecz przecież główną rolę w tej ciężkiej walce odgrywa sama pokrzywdzona, jej silna wola, upór i wiara, że wciąż może być szczęśliwa. I choć pomocna dłoń jest niezbędna i pobudza do działania, to główne źródło motywacji znajduje się w nas samych. Nie obejdzie się bez momentów załamania, lecz najważniejsze to nie poddawać się, wierzyć w sukces i w to, że najpiękniejsze wciąż jeszcze się wydarzy.

„Ale jaki miałam wybór? Trzeba przyznać, mama stosowała nieuczciwie chwyty. Zachowywała się jak terrorystka. Ale serce miała po właściwej stronie i się nie myliła. Nie chciałam reszty życia spędzić na wózku. Nie chciałam rezygnować ze swoich nadziei. I nie chciałam stracić Chipa.”


Należy również wspomnieć o jeszcze jednej istotnej kwestii podkreślonej przez pisarkę. Mowa o utrudnieniach, nieudogodnieniach dla osób niepełnosprawnych, które uniemożliwiają im samodzielne poruszanie się po mieście, indywidualne spacery czy załatwienie zwykłych spraw. Powoduje to, iż ludzie poruszający się na wózkach stają się uzależnieni od osób drugich, przez co maleje ich samoocena, pewność siebie. Mało kto zwraca uwagę na wysokie schody, krawężniki, brak wind czy wąskie drzwi, bo przecież dla ludzi chodzących nie ma w tym żadnej przeszkody. Dopiero, gdy wskutek wypadku zostajemy unieruchomieni, nawet na krótki czas, dociera do nas, że nasze miasta nie są dostosowane dla takich osób, co niestety często skutkuje, iż chorzy rzadko opuszczają swój bezpieczny, wygodny dom. Z pewnością nie jest to rozwiązanie, a kwestia stworzenia środowiska przystosowanego dla wózków inwalidzkich powinna stać się dla miejscowych władz priorytetem i rzeczą oczywistą.


„Przecież, na litość boską, życie to nie przeciąganie liny! Może być udane na wiele różnych sposobów.”


„Milion nowych chwil” jest niesłychanie piękną, wartościową, przejmującą powieścią, która trafia do najskrytszych zakamarków ludzkiego serca i wywołuje całą lawinę skrajnych, intensywnych emocji, z których nie sposób się otrząsnąć jeszcze długo po zakończonej lekturze. Czytelnik staje się świadkiem, a nawet uczestnikiem bolesnej historii, w którą angażuje się całym sobą i wierzy, że „jego obecność”, choć w maleńkim stopniu, jest w stanie przynieść ukojenie głównej bohaterce. Począwszy od szoku, poprzez przerażenie, wyparcie, aż do załamania i upartej walki o sprawność oraz szczęście, kibicujemy i modlimy się w intencji pokrzywdzonej Margaret, po to, by dostrzec, że w istocie to ona jest o wiele silniejsza od nas i wielokrotnie zawstydza swą bojową postawą, w skutek czego motywuje i przypomina, co w życiu ma największą wartość. „Milion nowych chwil” to wzruszająca książka o niesprawiedliwym losie, który znienacka potrafi odebrać niemal wszystko, co uważaliśmy za szczęście, lecz także napełniająca serce nadzieją opowieść o tym, że wszystko można zacząć od nowa, nawet jeśli to będzie ciężki i skomplikowany strat.
Bezsprzecznie, to jedna z tych pozycji, które pozostają w pamięci na zawsze i zmieniają ludzką postawę na lepszą, bardziej wartościową. Polecam gorąco.



Za możliwość poznania powieści, bardzo dziękuję Wydawnictwu!







8 komentarzy:

  1. Mam ochotę poznać tę historię i to bardzo. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Już niedługo się za nią zabieram :D
    Pozdrawiam, Eli
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. To raczej nie jest typ literatury, po który chętnie sięgam, ale tę pozycję chętnie przeczytałabym ze względu na opis trudności dla niepełnosprawnych. Nie mam w rodzinie na szczęście nikogo niepełnosprawnego, wiec ciężko jest mi sobie chociaż wyobrazić życie takiej osoby, dlatego lubię takie powieści - dają mi jakieś pojęcie o życiu tych ludzi i, co najważniejsze, przygotowują na spotkanie z nimi - wiem wtedy na co zwrócić uwagę i jak im pomóc. Tak więc zapisuję tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z ogromną przyjemnością będę poszukiwać tej książki. Przekonałaś mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. To musi być piękna historia. Koniecznie muszę ją poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super,że tak cię oczarowała :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lekka książeczka na nudny wieczór. Językowo słabo. Dałam 6/10 ponieważ niesie ze sobą wartość. Jednak poza nią, to bardzo słaba książka: warsztatowo, językowo, dialogowo, opisowo, a nawet myślowo. Bohaterzy są strasznie naiwni.

    OdpowiedzUsuń