"Zielone kalosze"
Wanda Szymanowska
Wydawnictwo: NOVAE RES
Liczba stron: 192
Ocena: 5/6
Na zmiany nigdy nie jest za późno, czasem warto przyznać się
do porażki, przełknąć obawę przed opinią innych, pożegnać dawne błędy i
ponownie zawalczyć o swoje szczęście. Tak właśnie postąpiła Antonina, której
małżeństwo ani trochę nie przypominało wyśnionej bajki. W końcu zrozumiała, iż
nie ma sensu dalej cierpieć przy mężu tyranie, który dba wyłącznie o siebie.
Alkohol, awantury, a przede wszystkim brak okazywania miłości, doszczętnie
zniszczyły ów związek, a arogancja małżonka tylko utwierdziła kobietę w fakcie,
iż brak dla nich jakiejkolwiek przyszłości. Tosia postanawia raz na zawsze
odciąć się od przeszłości, wyjeżdża na wieś, gdzie pragnie odetchnąć, szczerze
przemyśleć całą sytuację i podjąć zupełnie nowy etap. Wierzy, że uda jej się
rozpocząć tu lepsze życie, gdzie sama będzie o sobie decydować, robić to, co
sprawi jej szczęście, uwolni się od dotychczasowych trosk.
Czy Antonina uratuje się od demonów przeszłości i odnajdzie
w nowym miejscu upragniony spokój i szczęście?
Czy spotka tu bratnią duszę, która wprowadzi do jej życia
więcej optymizmu?
A może kobieta z miasta wcale nie zostanie zaakceptowana
przez małą wiejską społeczność?
"Kiedyś był dla niej wszystkim, całym światem. Uważała, że żaden mężczyzna na świecie nie jest tak przystojny jak on, żaden nie jest lepszym fachowcem niż on, nikt nie potrafi tak czarująco bawić towarzystwa jak on… Teraz przekonana jest, że żaden inny mężczyzna na świecie nie potrafiłby urządzić takiego piekła na ziemi swojej żonie…"
To już moje kolejne spotkanie z twórczością pani Wandy
Szymanowskiej i jak zwykle, nie zawiodłam się ani trochę. Autorka ma niesamowity
talent do opowiadania o wyjątkowo trudnych sprawach w niesłychanie lekki,
przystępny sposób. "Zielone
kalosze" to następna subtelna historia z mocnym przesłaniem, której
bohaterowie zmagają się z problemami, jakie mogłyby zdarzyć się każdemu z nas.
Niezwykle sugestywny język sprawia, iż automatycznie
utożsamiamy się z postaciami, stają się nam bliskie, rozumiemy ich rozterki i
pragniemy pomóc im pokonać wszelkie trudności. Liczne zwroty akcji zaskakują,
potęgują napięcie, wzbudzają wulkan emocji i powodują, że kartki same
przelatują przez palce, bo pragniemy jak najprędzej dotrzeć do finału.
Autorka wykreowała fantastycznych, autentycznych bohaterów,
dlatego ich historia przemawia do czytelnika niewiarygodnie silnie. Posiadają
całą paletę wad i zalet, targają nimi intensywne emocje, z którymi nie zawsze
sobie radzą. W ich życiu nie brakuje strachu, niepewności, dokonują trudnych
wyborów, boją się także opinii innych, dlatego nie zawsze potrafią odważyć się
zawalczyć o własne szczęście. Stajemy się też naocznymi świadkami ich
ogromnej przemiany, która jest skutkiem spotkania dwóch odmiennych światów.
Nasze bohaterki, choć początkowo zdają się być całkowitym przeciwieństwem,
idealnie się uzupełniają. Wzajemnie uczą się od siebie, wspólnie mają szansę
wkroczyć na ścieżkę pomyślności.
"Pierwszy raz Mundek pobił ją parę lat po ślubie. Ukrywała ten incydent, przed światem, bo było jej wstyd. Bała się , co ludzie powiedzą. Wstydziła się przed dziećmi."
Powieść idealnie pokazuje, na czym polega życie z
człowiekiem uzależnionym od alkoholu, stosującym przemoc. Dostrzegamy jak
związek z takim partnerem wyniszcza kobietę, obniża jej samoocenę, odbiera siłę
walki, sens istnienia. Wbrew pozorom, wcale nie jest łatwo wyrwać się z takiej
dramatyczne sytuacji, zakończenie owej relacji wymaga niesłychanie wiele
determinacji, a przede wszystkim wsparcia od bliskich. Osoba, która kieruje się
tylko opinią innych, boi się ich reakcji, wiele traci, staje się bierna, zamiast dążyć do realizacji
marzeń czy pragnień. Nasze bohaterki udowadniają, iż nigdy nie jest za późno na
szczęście, wolność, czy miłość, motywują nas do działania, napełniają serce
wiarą oraz nadzieją, że wszystko jest możliwie, wystarczy tylko się odważyć.
Autorka w genialny sposób ukazała również, jak wygląda życie
w takim malutkim miasteczku, gdzie wszyscy się znają, a ich głównym zajęciem
jest wzajemna obserwacja. Czymś naturalnym stało się spożywanie przez mężczyzn
napojów alkoholowych niemal od samego rana. Tutejsze kobiety nie tylko się z
tym pogodziły, ale bez zastanowienia usługują swoim partnerom, sprzątają,
piorą, gotują wspaniałe posiłki i nawet nie myślą, by się przeciwstawić. Brak
tu także ciekawszych rozrywek, panuje też
przyzwolenie na pasywność i głupotę wójta. Sami niestety również nieszczególnie dążą do zmian czy rozwoju.
"Człowiek jest w zasadzie istotą przyzwyczajoną do życia w stadzie i źle znosi długotrwałą samotność. Sam ze sobą się nudzi, bo wydaje mu się, że nikogo tak dobrze nie zna, jak siebie samego. Jednak raz na jakiś czas każdy lubi pozagłębiać się w zakamarki własnego umysłu."
"Zielone kalosze" to niezwykle wartościowa,
sugestywnie opowiedziana historia o prawdziwej kobiecej przyjaźni, która dodaje
otuchy, wiary i siły, by uwolnić się z toksycznych relacji. Niesłychanie ciepła,
przesycona zabawnymi dialogami, napawa optymizmem i wiarą, iż nigdy nie jest za
późno na zmiany, w każdym wieku można spełniać marzenia, wystarczy tylko
chcieć. Główną siłą napędową tej książki są fantastyczni, perfekcyjnie
nakreśleni bohaterowie oraz autentyczność przekazu, który wywołuje prawdziwy
wulkan emocji, porusza serce do granic. Przede wszystkim jednak uświadamia, na
czym powinien polegać związek. Tu nie ma miejsca na przemoc, służbę,
podporządkowywanie się, tracenie własnego ja. Powieść przypomina nam kobietom,
że musimy się szanować i tego samego wymagać od partnera, a jeśli relacja jest
destrukcyjna, najlepszym rozwiązaniem jest jej zakończenie. Ta wyjątkowa pozycja
nie tylko funduje czytelnikom niesłychaną rozrywkę, ale także motywuje i dodaje
wiary we własne siły. Polecam gorąco!
Za możliwość poznania powieści, bardzo dziękuję Autorce!
Bardzo lubię sięgać po książki Pani Wandy, więc tę na pewno również przeczytam. 😊
OdpowiedzUsuńCzytałam dawno temu, ale utkwiła mi w pamięci :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam i czytałam o tej autorce, ale nie miałam okazji poznać jej twórczości.
OdpowiedzUsuńLubię takich bohaterów ;)
OdpowiedzUsuńLubię ksiażki, które poruszają takie trudne tematy. Nie miałam okazji poznać jeszcze tej autorki, ale skoro widzę tu parę pozytywnych opinii to może warto to zmienić. Ciekawy dobór okładki przez Novae res. Przyzwyczaiłam się bardziej do ładnych grafik. Ta może się wyróżniać na półce :)
OdpowiedzUsuń