"Scarlet"
Marissa Meyer
Wydawnictwo: PAPIEROWY KSIĘŻYC
Liczba stron: 474
Ocena: 6/6
"Scarlet właśnie walił się świat i nikt tego nie zauważał. Jej babcia zaginęła i nikogo to nie obchodziło."
Któż z nas nie pamięta przerażającej historii młodziutkiej
dziewczynki, odzianej w czerwony kapturek, która nieświadomie ściągnęła wielkie
niebezpieczeństwo zarówno na siebie, jak i na swoją chorą babcię. Jak
prezentuje się owa baśń w wersji futurystycznej? Jeszcze bardziej niezwykle i
nieprzewidywalne, niż to mogłoby się na początku wydawać.
Scarlet została wychowana przez babcię Michelle Benoit, nie przypominała ona
jednak ani trochę schorowanej babuleńki z opowieści Charles'a Perrault czy Braci Grimm. W
młodości pracowała w wojsku, była kobietą silną i odważną, starła się za
wszelką cenę wychować wnuczkę na wartościową dziewczynę. Obecnie obie zajmują
się farmą, a jej plony przekazują do pobliskich sklepów, knajp. Niespodziewanie
babcia znika, pozostawiając po sobie jedynie wyrwany czip. Policja jest pewna,
że nie można tego traktować jako porwanie, głoszą, iż ucieczka była świadoma i
zamierzona, świadczy o tym właśnie pozbycie się urządzenia rejestrującego.
Scarlet jest załamana, wie, że staruszce grozi niebezpieczeństwo i postanawia
za wszelką cenę samodzielnie ją odnaleźć.
Wkrótce poznaje niepokojącego pięściarza, zwanego Wilkiem,
który najprawdopodobniej zna miejsce przetrzymywania jej bliskiej. Dziewczyna
nie potrafi mu do końca zaufać, ale wbrew wszystkiemu zaczyna się rodzić między
nimi wyjątkowa więź, choć ewidentnie oboje się przed tym wzbraniają. Niebawem okazuje się, że babcia skrywała
przed nią wiele tajemnic i nie tylko wnuczka jej poszukuje.
Co łączy staruszkę z Cinder, która po ucieczce z więzienia w
Nowym Pekinie, pragnie jak najprędzej odnaleźć dom Michelle Benoit?
Jak wielkie niebezpieczeństwo grozi Scarlett?
Kim tak naprawdę była
jej babcia i jaką tajemnicę skrywa?
I kim są jej bezlitośni porywacze?
Pierwszy tom Sagi
Księżycowej rozkochał mnie w sobie już od pierwszych stron. Z niecierpliwością
wyczekiwałam kolejnej części i nie znam słów, by opisać radość, gdy otrzymałam
możliwość zgłębienia tej niezwykłej historii. Tak jak przypuszczałam,
przepadłam bez pamięci już na początku lektury, a rzeczywistość wykreowana
przez Marissę Mayer pochłonęła mnie na tyle skutecznie, że przestał dla mnie
istnieć cały świat. Minęło już kilka dni od momentu mojego rozstania z
bohaterami, a nadal nie potrafię się otrząsnąć z tych niewiarygodnych emocji i
dobrać wyrażeń, by choć w połowie przekazać
wam, jak niesamowicie zafascynowała mnie wizja autorki.
Bardzo ciekawym zabiegiem jest ukazywanie historii Scarlet
na przemian z losami Cinder, znanej z poprzedniej części. To doskonały sposób
na budowanie napięcia, gdyż każda opowieść kończy się wręcz w dramatycznym
momencie, po to by zamiast wyjaśnienia, przejść do zupełnie innych wydarzeń.
Dzięki temu książkę pochłaniamy z wypiekami na twarzy, nerwowo przerzucając
kolejne stronnice, nie możemy doczekać się, czym autorka zaskoczy nas za
chwilę. Początkowo zdawać się może, iż są to zupełnie odrębne przygody, ale z
czasem, w najmniej oczekiwanym momencie, łączą się w zaskakującą całość, czym
wprawiają czytającego w totalne oszołomienie.
Drugi tom ocieka w jeszcze więcej interesujących tajemnic,
jakie ujawniane są powoli, stopniowo, co nie tylko intensywnie intryguje
czytelnika, ale i nie pozwala przerwać lektury ani na chwilę. Nawet jeśli
zostanie on do tego przymuszony przez czynniki zewnętrzne, metanie nadal będzie
przebywał wśród naszych bohaterek. Byłam notorycznie zwodzona i zaskakiwana,
nadal nie mogę wyjść z podziwu dla wyobraźni autorki i jej zdolności
mistrzowskiego manipulowania czytelnikiem.
Podobnie jak poprzednio, w książce dominują role kobiece. Są
silne, pomysłowe, zaradne, wiedzą, czego chcą i nie cofną się przed niczym,
byle osiągnąć wyznaczony cel. Nie będzie przesadą, jeśli nazwę je postrachem
mężczyzn, którzy w tym wypadku częściej przeszkadzają, niż pomagają. Nie są
potrzebni do obsługi skomplikowanych urządzeń, ani do obrony. To tylko kolejny
dowód na to, iż Seria Księżycowa to doskonały przykład science fiction dla
kobiet. Ukazuje zrobotyzowaną przyszłość, w której płeć piękna doskonale się
odnajduje, zarówno ta występująca, jak i czytająca.
"Nie dziękuj mi za mówienie ci prawdy, kiedy kłamstwo byłoby dla ciebie zbawieniem."
Jestem także pod ogromnym wrażeniem sposobu, w jaki autorka
nakreśliła wątek miłosny. To nie jest uczucie nagłe, ogłupiające i nielogicznie potężne. Pojawia się stopniowo,
a dokładniej podstępnie zakrada się do nieświadomych bohaterów. Pomału
przybiera na sile, ale nie na tyle, by zrezygnowali oni z wyznaczonych celów,
nie zaślepia ich. Najważniejsze jest dla nich wykonanie postawionych zadań,
bezpieczeństwo bliskich oraz obowiązek. Zarówno dla postaci, jak i czytelnika
stanowi niebywałą zagadkę, zwłaszcza, że w ukazanych okolicznościach nie ma ono
w ogóle prawa istnieć.
Należy również wspomnieć o zakończeniu książki, którym
autorka nie tylko intryguje, ale i łamie czytelnicze serca. Nie umiem się
pogodzić z takim końcem i nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak mam w tej
niepewności wytrzymać do następnej części.
Dla rozbudzenia waszej wyobraźni dodam jeszcze, iż Cinder
coraz mocniej zaczyna uświadamiać sobie, na czym polega moc Księżycowych, a
wersja futurystycznego zła, jakim w pierwowzorze był baśniowy wilk, jest o
wiele bardziej przerażająca.
"Kai wiedział, że to właśnie było to: urok Cinder, rozświetlający się i gasnący nawet wtedy, gdy stał nad nią, próbując zrozumieć, co właściwie widzi. Nie wiedział tylko, jak wiele razy wcześniej rzuciła na niego urok. Jak wiele razy go oszukiwała? Jak wiele razy zrobiła z niego kompletnego głupca? Czy też ta dziewczyna z targu, ubłocona i niechlujna, była tą prawdziwą?"
"Scarlet" to hipnotyzująca, porywająca i obezwładniająca
historia, stanowiąca doskonałe połączenie ponadczasowej baśni z magiczną wizją
przyszłego świata. Misternie skonstruowana intryga, frapujące postacie, które
od pierwszych stron skradną wasze serca, geninie wykreowana fantastyczna
rzeczywistość, klimat, przesycony niepokojem, a także stopniowo odrywane
tajemnice, formują nieszablonową powieść, od której nie sposób się oderwać.
Przepełniona magią i postępem technologicznym, dobrem i złem, miłością i
zniewoleniem, a także niebezpiecznymi przygodami, które przyprawią was o zawrót
głowy. Znakomity styl autorki sprawi, że przepadniecie w niej bez reszty i
doświadczycie niemal każdej emocji bohaterów. "Scarlet" nie jest
zwykłą książką, to fenomenalne doświadczenie, które pozostawi po sobie ślad na
bardzo długo! Polecam całym sercem!
Nie czytałam jeszcze pierwszego tomu.
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że książka podobała Ci się aż tak bardzo, ale to zupełnie nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze 1 tomu, jednak czeka już na półce więc mam szczerą nadzieję, że niedługo uda mi się go przeczytać. :))
OdpowiedzUsuńBuziaki :**
Wika z Książki według Wiktorii
Mam w planach tę serię. Coś czuję, że porwie mnie całkowicie!
OdpowiedzUsuńJak zawsze cudowna recenzja! ♥
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze "Scarlet" ani nawet "Cinder", ale mam te książki w planach już od dłuższego czasu. Jestem bardzo ciekawa, jak tradycyjne baśnie wypadają w wymiarze futurystycznym. Intryguje mnie również to zakończenie w "Scarlet", ale, ale, ale...najpierw pierwszy tom.
Pozdrawiam cieplutko! ♥
bookmania46.blogspot.com
Nie jestem nastawiona aż tak entuzjastycznie jak Ty, ale to nadal bardzo dobra fantastyka młodzieżowa. Świetne połączenie motywów baśniowych z dość skomplikowaną koniec końców fabułą (bo sprawienie, żeby te wszystkie wątki do siebie pasowały, to wcale nie taka łatwa sztuka), zgrabnie napisane postaci i doskonale wykreowany świat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wiedźma
Początkowo myślałam, że "Cinder" jest lepsza, ale z perspektywy czasu myślę, że są na takim samym, wysokim poziomie. Już nie mogę się doczekać kontynuacji ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
Biblioteka Feniksa