"Dylematy Laury"
Marta Matulewicz
Wydawnictwo: PSYCHOSKOK
Liczba stron: 287
Ocena: 5/6
"Ach, może tam czeka na mnie książę z bajki. W Polsce książęta z nieznanej mi przyczyny omijali mnie szerokim łukiem. Przecież nie wymagam aż tak dużo. W swoim dwudziestopięcioletnim życiu miałam dość mężczyzn, którzy udawali, że mnie kochali, udawali, że są singlami (choć biały pasek na serdecznym palcu mówił sam za siebie), lub udawali, że mają pieniędzy w nadmiarze (potem okazywało się, że w nadmiarze to mieli długów komorniczych)."
Laura to sympatyczna, choć niesforna i roztrzepana
dwudziestopięcioletnia kobieta, które ewidentnie nie ma szczęścia w miłości.
Gdy odkryła, że dotychczasowy partner ją zdradza, bez wahania postanowiła
wszystko porzucić i wyjechać jak najdalej, by odciąć się od przeszłości i
rozpocząć nowe życie. Wybór pada na Londyn, bo właśne tam mieszka przyjaciółka
dziewczyny.
Czy spotka tam miłość swego życia?
I czy nie zgubi jej
ogromny talent do wpadania w kłopoty?
Już od pierwszych stron wiedziałam, że to będzie naprawdę
zabawna historia. Laura jeszcze nie zdążyła wsiąść do samolotu, a jej ogromny
pech zdążył o sobie dać znać. Muszę przyznać, że naprawdę z zapartym tchem
śledziłam poczynania dziewczyny. Co róż przydarzało jej się coś
niespodziewanego, często dość wstydliwego, a mimo wszystko dalej uparcie dążyła
do celu i nie poddawała się.
Podziwiałam jej determinację, a także dystans do samej
siebie. Nie wiem, czy potrafiłabym tak ja ona momentalnie rzucić wszystko i
zacząć zupełnie nowe życie, w obcym kraju. Dziewczyna udowadnia nam, że strach
jest złym doradcą. Jeśli o czymś marzymy, należy bez względu na wszelkie
przeciwności losu, ambitnie i uparcie do tego dążyć. Laura notorycznie popadała
w tarapaty, a jednak się nie poddawała, dalej wierzyła, że wszystko ma szanse
ułożyć się po jej myśli.
Język autorki jest
niesłychanie lekki i przystępny. W sugestywny sposób opisała również Londyn,
dzięki czemu czytelnik odbywa mentalną podróż do tego niezwykłego miasta.
Powieść obfituje w zabawne, naturalne i pełne emocji dialogi, co sprawia, że
kartki tak na prawdę przelatują przez ręce, a czytelnik zostaje całkowicie
wciągnięty w wir niesamowitych i nieprzewidywalnych przygód Laury.
Z pewnością można Marcie Matulewicz pogratulować kreacji
bohaterów. Są oni niesłychanie barwni, ale i prawdziwi, z krwi i kości. Posiadają
całą paletę wad i zalet, popełniają błędy i pomyłki, ponoszą konsekwencje
swoich czynów. Laury i jej przyjaciółki nie sposób nie polubić, stają się
bliskie czytelnikowi, który z zapałem im kibicuje, a także intensywnie odczuwa
targające nimi emocje.
Jeśli chodzi o postacie męskie, to muszę przyznać, iż od
początku byłam wobec nich bardzo podejrzliwa. Wszystko było dla mnie zbyt
piękne, aby okazało się prawdziwe i od początku węszyłam jakiś spisek. Czy
miałam rację? A może po prostu byłam zazdrosna, a prawdziwy książę z bajki
naprawdę istnieje? O tym musicie przekonać się sami.
"Czy to możliwe, by w tak krótkim czasie się zakochać? Podobno tak, mnie to się jeszcze nigdy nie zdarzyło, najwidoczniej to był mój czas i mój mężczyzna."
Należy również wspomnieć, iż jest to przede wszystkim piękna
powieść o prawdziwej przyjaźni. Koleżanka przecież przyjmuje bez zastanowienia
Laurę pod swój dach, nie wytyka jej ani razu, że początkowo jest bezrobotna.
Mimo różnych wypadków, które ją samą
mogą wpędzić w poważne kłopoty, nie czyni jakiś większych wyrzutów
współlokatorce, wspiera ją na każdym kroku. Chyba każdy chciałby mieć tak
wspaniałego przyjaciela. Relacja łącząca dziewczyny porusza i umacnia wiarę w
bezinteresowną pomoc.
Początkowo fabuła książki może wydawać się trochę pospolita
i przewidywalna, jednak z każdą kolejną stroną autorka stara się jak
najbardziej zaintrygować czytelnika i naprawdę jej się to udaje. Nie jest to
banalny romans, nic tu chyba do końca nie jest takie, jakie mogłoby się zdawać.
Zakończenie pozostawia w oszołomieniu i niedosycie. Osobiście, nie mogę się już
doczekać, kiedy poznam ciąg dalszy przygód sympatycznej emigrantki.
Podsumowując, "Dylematy Laury" to niezwykle
ciepła, lekka, zabawna i przyjemna powieść, która udowadnia, że życie wcale nie
jest takie nudne i wszystko momentalnie może się całkowicie odmienić. Czytanie
jej to czysta przyjemność i relaks,
totalnie odrywa od wszelkich codziennych trosk. Książka nie wymaga jakiegoś
nadmiernego skupienia, nie porusza trudnych tematów, po prostu daje wytchnienie
i chwilę zapomnienia, napawa optymizmem i radością. To idealna pozycja na
poprawę humoru, liczne niekontrolowane wybuchy śmiechu w trakcie lektury
gwarantowane!
Gorąco polecam!
Bardzo chętnie przeczytam tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńNie mam przekonania do takich książek, ale może się skuszę...
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu mam ochotę na taką lekką powieść.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś sięgnę po tę pozycję. Ale nie w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://ksiazki-czytamy.blogspot.com/
Właśnie ją czytam i bardzo mi się podoba, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMyślę, że ksiazka będzie świetną odmianą, by odpocząć od trudnej literatury.:)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie swoją recenzją, ale na chwilę obecną muszę przeczytać książki, które mam na półce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Z chęcią przeczytam tę książkę jak tylko będę miała okazje.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, ale okładka przeraża. Mam wrażenie, że obyczajówki i romanse polskich autorów okładki są robione przez tanich grafików. Recenzja poprawia wizerunek i to o wiele :) Świetnie napisana :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam już od jakiegoś czasu w planach. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
lunafisher.blogspot.com
Widziałam ją parę razy, ale jakoś mnie do niej nie ciągnie :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
Sara z Pełna kulturka
Okładka trochę mnie odstrasza, ale sama kiedyś wyjechałam do Londynu z głową pełną marzeń i jestem trochę ciekawa przygód bohaterki :)
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
Na pewno nie sięgnę, okładka wygląda jak na książce dla 11 - latki
OdpowiedzUsuńJakoś nie ciągnie mnie do tej pozycji :/
OdpowiedzUsuń