"Chmury z keczupu"
Annabel Pitcher
PAPIEROWY KSIĘŻYC
Liczba stron: 352
Ocena: 6/6
Kłamstwa i tajemnice bywają ogromnym ciężarem, zwłaszcza dla
osób wrażliwych, niewinnych. Czasem są spowodowane dobrymi intencjami,
szczególnie, gdy próbujemy kogoś chronić, to jednak nie sprawia, że wyniszczają
psychikę w mniejszym stopniu. W takim wypadku jedynym oczyszczeniem może
być ujawnienie sekretu. Niestety,
przyznanie się do stworzonej sieci kłamstw przed najbliższymi nie jest prostym
zadaniem, wiążą się z tym przykre, bolesne konsekwencje. Dokładnie w takiej
sytuacji jest młoda Zoe, która przytłoczona ciężarem mrocznych tajemnic i ich
skutków, postanawia zwierzyć się jedynej osobie, jaka ją zrozumie i nie będzie
w stanie przekazać tych delikatnych informacji dalej. Jest nią skazany na
śmierć i oczekujący na egzekucję więzień, do którego dziewczyna zaczyna pisać
szczere listy. Mają one formę głębokiej spowiedzi, ale również niosą
zrozumienie i pocieszenie dla przestępcy.
Co takiego strasznego przydarzyło się Zoe, że zaczęła
utożsamiać się z mordercą?
"Zrobiłabym wszystko, żeby zapomnieć. Absolutnie wszystko. Zjadłabym pająka, stanęłabym nago na dachu szopy albo do końca życia robiłabym zadania z matmy. Cokolwiek, byle wymazać tamto z pamięci, tak jak to się robi z komputerami: wystarczy nacisnąć przycisk, a znikają obrazy, słowa, kłamstwa, które zaczną się w kolejnej części mojej opowieści."
Odkąd pamiętam, uwielbiam gdy w powieściach pojawiają się
wstawki w formie wpisów z pamiętnika czy listów. Czynią one historię bardziej
autentyczną, pozwalają zagłębić się w psychikę bohatera, lepiej go zrozumieć, a
nawet utożsamić się z nim. Takie osobiste teksty są również silniej przesiąknięte emocjami, dzięki czemu całość odbiera się wszelkimi zmysłami,
czyta się je szybko, z zapartym tchem.
Pozycja "Chmury z keczupu" ma charakter wyjątkowy,
gdyż jest powieścią epistolarną, więc całą historię poznajemy dzięki listom
Zoe. Sam fakt, że adresatem jest niebezpieczny skazaniec, na dodatek dużo
starszy od dziewczynki, niepokoi oraz intryguje. Czytelnik ma świadomość, że
sekret nastolatki musi być mroczny i bolesny, zwłaszcza, że Zoe postawiła
przede wszystkim na szczerość, nie owija w bawełnę, nie ukrywa swoich uczuć,
mimo że nie są łatwe do opisania i zdecydowanie ją przytłaczają.
Szybko okazuje się, że nasza bohaterka nie jest zwykłą,
beztroską nastolatką. Jej bagaż doświadczeń wyraźnie przygniata ją swym
ciężarem. Oprócz typowych dla młodych osób rozterek, musi zmierzyć się z
chorobą siostry, kłótniami rodziców, zbliżającą się śmiercią dziadka. Znalazła
się również w osobliwym trójkącie miłosnym, z jakiego nie łatwo się wyplątać.
Decyzja, czy wybrać samolubnie własne szczęście, czy dobro bliskiej osoby, nie
należy do łatwych. Cokolwiek postanowi, któraś ze stron ucierpi. Nie mogła
niestety przypuszczać, iż cała sytuacja skończy się prawdziwą tragedią. Wybory,
przed jakimi została postawiona, z pewnością przytłoczyłyby nawet osobę
dorosłą.
"Wiem, że to brzmi jak szaleństwo, ale tak właśnie czuję, jakbym miała słowa wyżłobione we wnętrznościach, czerwonych, obolałych i opuchniętych, może nawet krwawiących. Jedyny sposób, żeby się ich pozbyć i złagodzić ten ból, to zapisywanie ich tu, na tej kartce. Opowiadanie Tobie całej tej historii."
Zoe jest bohaterką, jakiej nie sposób nie pokochać. Wszelkie
emocje opisała w swych listach niezwykle sugestywnie, zarówno te dobre, dzięki
którym czytelnik widzi, na czym jej najbardziej zależało i co dawało szczęście,
jak i te złe, umożliwiające zaznanie jej lęku czy bólu. Podziwiałam również jej
dobre serce, po prostu zachwycił mnie stosunek dziewczyny do więźnia. Nie oceniała
go, nie potępiała, starała się zrozumieć i umilić pozostałe mu chwile.
Wierzyła, że korespondencja nie tylko jest jej oczyszczeniem, ale pomaga także
i jemu. Bez wątpienia jest postacią
autentyczną, wielowarstwową, naszkicowaną w sposób nadzwyczaj precyzyjny.
Na uwagę zasługuje także klimat powieści, nasycony
niepokojem i sekretami. Tajemnica bohaterki odkrywana jest stopniowo, pomału,
intryguje czytelnika i nie pozwala mu oderwać się od lektury nawet na sekundę.
Z wypiekami na twarzy płynie on po kolejnych stronach, nawet nie spodziewając
się, że zakończenie złamie mu serce. Finał "Chmur z keczupu"
dosłownie mnie zmiażdżył emocjonalnie, wylałam morze łez i do dziś nie potrafię
pogodzić się z tak bolesnym końcem tej wyjątkowej historii. Mimo że to książka
młodzieżowa, zdecydowanie zachwyci również dorosłych, poruszy ich do granic i
skłoni do głębokiej zadumy.
Pióro autorki jest lekkie i przystępne, co najważniejsze w
fenomenalny sposób opisuje emocje, które dosłownie przenoszą się na czytelnika,
umożliwiając mu intensywne przeżywanie całej historii. Nie zabrakło także świetnego poczucia humoru, dzięki któremu całość czyta się niezwykle
przyjemnie. Annabel Pitcher stworzyła
słodko-gorzką opowieść, ukazującą autentyczne, niełatwe życie, gdzie radość
przeplata się ze smutkiem, a dramaty pojawiają się niespodziewanie, bez względu
na to, ile ma się lat.
"Jak widzisz, ja także nie jestem wolna od błędów. Nie jesteś sam, Stu, nie chcę żebyś leżał na swoim cienkim materacu, uważając, że cały świat widzi w Tobie jedynie zło - jedna dziewczyna z Anglii wie, że tkwi w Tobie także dobro."
"Chmury z keczupu" jest poruszającą,
nieszablonową, nadzwyczaj wciągającą i przyjemną powieścią o dziewczynce, która
musiała dojrzeć o wiele szybciej niż rówieśnicy. To historia o trudnych
wyborach, nieumyślnych błędach, mrocznych sekretach, jakie przytłaczają i nie
pozwalają normalnie funkcjonować, ale też o uczuciach, które nie miały szansy
się spełnić. Wartka akcja, tajemniczy klimat, wyrazista bohaterka, a wszystko to
dopełnione niesłychanie ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Gwarantuję, iż książka
skradnie wasze serce, bez względu na wiek, po to, by swym zakończeniem
brutalnie je roztrzaskać w drobne kawałeczki. To zdecydowanie pozycja, o jakiej długo nie zapomnicie! Polecam gorąco.
Bardzo chcę przeczytać tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńJa również na pewno po nią sięgnę. Książki pisane w formie listów zawsze są bardziej intymne i emocjonalne. A pomysł wykorzystany tutaj staje się świetny. Bardzo dobra recenzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
mrs-cholera.blogspot.com
ZAinteresowałaś mnie tą recenzją, zapisuje ten wyjątkowo smaczny tytuł na listę książek do przeczytania. Zapraszam Cię serdecznie w moje progi blogowe- mam nadzieję, że do mnie zajrzysz, a może zostaniesz na dłużej. Będzie mi miło Cię gościć. Zapraszam...A ja obserwuję!:)
OdpowiedzUsuń